Choroba mnie uzdrowiła

476

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Można się o tym przekonać, czytając wywiad z Robertem Pikułą, prywatnie mężem Zuzanny i ojcem dwóch córek.

Robercie, sięgnijmy do czasów Twojej młodości. Jak ona wyglądała?
Była bardzo trudna. Niestety, z domu wyniosłem ciągłe kłótnie. Ojciec nadużywał alkoholu, do tego była ostra przemoc. Działo się tak odkąd pamiętam, do uzyskania przeze mnie pełnoletności.

Czy relacja z ojcem z czasem uległa poprawie?
Miałem 21 lat, jak zmarł mój ojciec. Można powiedzieć, że cały czas czułem obecność Boga. Nie wiedziałem, jak to opisać, ale czułem jakby płaszcz ochronny nad sobą. Czułem go nawet znacznie wcześniej. Pamiętam, jak miałem 7 lat, to kolega dźgnął mnie w głowę kijkiem od nart i byłem dosłownie centymetr od śmierci. To zresztą są słowa lekarza, który tak stwierdził. Ale to nie jedyna taka sytuacja w moim życiu. Mając 16-18 lat, przebywałem na wsi na Roztoczu i pracowałem przy ściąganiu drzewa z lasu. Ściągając klocek drzewa z dołu, stałem za traktorem. Doszło do wypadku, mało brakowało, aby dosłownie przejechał po moich plecach. Po śmierci taty byłem z mamą na wsi. Mama próbowała załatwić rentę rodzinną. Okazało się, że zrobiła to tydzień za późno. Ale nie to jest tutaj najważniejsze… Miałem wówczas owczarka niemieckiego, który był ostry i nie pozwalał nikomu wejść do domu. Mama była załamana, że nie udało się jej załatwić renty rodzinnej i zaczęła głośno płakać. Nagle wszystkie drzwi, choć były pozamykane, pootwierały się. Uważam, że to tata dał o sobie znać. Wówczas, po śmierci taty byłem na niego zły i nie przebaczyłem mu w sercu. Miałem ranę w sercu i pretensje do niego z powodu jego pijaństwa oraz przemocy domowej. W sercu czułem żal i nieprzebaczenie.

Z tymi emocjami wszedłeś w związek małżeński?
Dokładnie tak. Ponieważ nie byłem w stanie poradzić sobie z tym, co było we mnie, z tymi skrywanymi emocjami. Zresztą alkoholu nadużywałem jeszcze przed ślubem. Ale po ślubie zacząłem pić jeszcze więcej. Byłem osobą bardzo zamkniętą, skrytą i z nikim nie rozmawiałem na te tematy.

Próbowałeś uzyskać pomoc?
Oczywiście, po ludzku próbowałem po prostu wszystkiego. Chodziłem na terapię AA, ale ciężko było przestać pić. Wówczas tego nie wiedziałem, ale mój nałóg wynikał m.in. z nieprzebaczenia. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważne jest przebaczenie w sercu oraz że nieprzebaczenie może przyczynić się do powstania tylu ran i chorób. Pracowałem wówczas w Ministerstwie Kultury przy finansach. Nie dawałem sobie jednak rady w pracy. Doszedł stres w pracy, pojawiła się depresja oraz oczywiście pogłębił się mój alkoholizm. Ten stan utrzymywał się u mnie bardzo długo. Na samą depresję chorowałem 10 lat. To było znacznie dużo jak na mnie. Był rok 2008, gdy otrzymałem wymówienie z pracy. Spowodowało ono dodatkowo jeszcze bardziej pogłębienie się depresji. Nie dawałem sobie rady. Do tego pogorszył mi się stan zdrowia.

Wówczas nawet nie byłeś w stanie przewidzieć, jaki jest Boży plan na Twoje życie.
Człowiek tego nigdy nie wie. Często ma swoje plany, które wydają się mu najdoskonalsze. Bożego planu może nawet nie rozumieć, ale po czasie okazuje się, że Bóg wie, co robi. W moim przypadku wyglądało to tak, że zaczęło mi szwankować zdrowie. Nie minęło trochę czasu, a nie mogłem chodzić do toalety. Już, co prawda, nie piłem, ale osłabienie pozostało i depresja również. Byłem tak osłabiony, że żona któregoś razu wezwała karetkę. Wówczas jednak na swoją odpowiedzialność odmówiłem pomocy. Jednak organizm odezwał się. Pewnego razu, idąc do toalety,upadłem i straciłem przytomność. Doznałem przezkrętarzowego złamania kości udowej. Przez tydzień leżałem w domu i żona postawiła ultimatum: albo idę do szpitala, albo leczę się sam. Wtedy wezwaliśmy karetkę i poddałem się leczeniu.

Wtedy oddałeś swoje życiu Bogu?
Najpierw, jak nie dawałem rady, upadłem na kolana przed Bogiem i ugiąłem kark. Powiedziałem: ,,Panie Boże, pomóż mi wyjść z tego albo zabierz mnie stąd, żebym nie męczył siebie i rodziny”. Te słowa okazały się przełomowe, bowiem własną wolą oddałem się Jezusowi, zawierzając się de facto Jemu, a On mógł zacząć działać przez uchyloną furtkę. Nawet słowo „uchylona furtka” wydaje się nie do końca właściwe, tak naprawdę to otworzyłem ją, aby Jezus mógł zacząć działać w moim życiu. Dlatego tak ważne jest, kiedy człowiek ma problem – z którym nie może sobie poradzić, a chciałby pomocy – aby zawierzył się i oddał Bogu, a przede wszystkim Jemu zaufał. Musi to wynikać z własnej woli człowieka, a nie z przymusu ze strony otoczenia.

Rozpoczęła się przemiana Twojego życia.
Pamiętam to jak dziś. Był 18 maja 2017 roku, zatem dzień urodzin dwóch wielkich Polaków, papieża św. Jana Pawła II oraz polskiego kapłana żyjącego w XVII w., św. Stanisława Papczyńskiego, to za ich wstawiennictwem żona modliła się i dostałem łaski. Gdy przybyłem do szpitala, lekarze byli w szoku, widząc tak wyniszczony organizm. Byłem wówczas bardzo wychudzony. W szpitalu podczas przetaczania krwi osocza dostałem zapaści i przez 3 dni przebywałem w śpiączce. Gdy znajdowałem się pod respiratorem, moja żona dużo się za mnie modliła. Zarówno Różańcem Świętym, jak i Koronką do Miłosierdzia Bożego. Wówczas po modlitwie zwróciła się do Boga następującymi słowami: „Jak chcesz mi go zabrać, to się zgadzam z Twoją wolą, ale jeśli możesz, uzdrów jego duszę”. Słowem, była już pogodzona ze wszystkim. Oddała mnie Bogu. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że Bóg tchnął we mnie nowe życie. Z chwilą wybudzenia się ze śpiączki, stałem się innym człowiekiem. Zdaję sobie sprawę z tego, że to, co mówię, może być dziwnie odebrane i niezrozumiane, ale to jest prawda. Bóg dał mi nieprawdopodobną łaskę, chociażby modlitwy. Zacząłem modlić się modlitewnikiem św. Rity. Zacząłem także odmawiać Nowennę Pompejańską. Przez cały rok ją odmawiałem. Jedną kończyłem, drugą zaczynałem.

Wracając do tematu Twojego małżeństwa, wcale nie należało ono wcześniej do udanych.
Tak, ale wiąże się z tym taka historia, że zostało mi ukazane, a w zasadzie to nam zostało ukazane, że alkoholizm męża może wynikać również i być, nie tyle przyczyną, a skutkiem finalnym czegoś, co w nas siedzi i czego nie przepracowaliśmy. U mnie tym korzeniem oprócz pracy i stresu związanego z nią, nieprzebaczeniem ojcu, był także brak miłości ze strony żony. Nie czułem się kochany, dodatkowo negatywny wpływ na naszą relację miała moja teściowa. Wielu ludzi popełnia ten błąd, który my popełniliśmy, a to jest otwarcie furtki złemu. Bowiem od zawarcia małżeństwa, małżonkowie stają się jednością przed Bogiem i to oni, a nie ktoś inny powinien za nich decydować o wielu sprawach. Oczywiście rodzicom należy się szacunek, ale małżonkowie powinni mieć wolną przestrzeń do wspólnego życia, bez ingerencji osób trzecich. Tymczasem my niestety popełniliśmy ten błąd, że wpuściliśmy teściową do naszego życia. Bóg wskazuje wyraźnie, że z chwilą małżeństwa, młodzi zostawiają rodziców. Jeśli tego się nie zrobi, pojawiają się kłótnie i nieporozumienia. Proszę mnie zrozumieć, mówiąc o tym, mam na myśli tylko taką sytuację, gdy teściowa zaczyna ingerować w życie czy sprawy małżonków. To jest niedopuszczalne. Często w takich przypadkach mąż zaczyna pić. Ile było takich sytuacji, że żona, nie rozumiejąc wówczas całej sytuacji, posłuchała się swojej mamy, bądź najlepszej przyjaciółki, która doradziła jej, aby się rozwieść? No bo skoro mąż pije… Całe szczęście, że u nas Bóg zainterweniował na naszą prośbę i załatwił ten problem…

Masz na myśli relację: żona-teściowa?
Tak. Z powodu nagłej śmierci teścia, teściowa nie mogła zbyt często nas odwiedzać. Po wypadku, w wyniku mojej niepełnosprawności, nie jeżdżę do Chełma, a także teściowej nie ma kto do nas przywozić. W ten sposób zostaliśmy odcięci od potencjalnej konfliktowej sytuacji. Zresztą, odkąd jestem osobą niepełnosprawną, to moja żona opiekuje się mną i potrzebuje dużo pomocy. Ale pomimo tego, mamy czas wspólnie z żoną wypić herbatę i porozmawiać. Mamy ten czas w małżeństwie, który wymagany jest po to, aby móc zbudować relację opartą na jedności.

Jaką macie receptę na udane małżeństwo?
Rozmowa. Istotne jest znalezienie minimum 20-30 minut na wspólną rozmowę. Należy wówczas zostawić wszystko i podzielić się nawzajem podczas tej rozmowy przeżyciami dnia, opowiedzieć sobie, co nas spotkało. W ten sposób dowiemy się nie tylko, co uradowało drugą osobę, z czego jest zadowolona, ale także dostrzeżemy i wysłuchamy tego, co kogoś boli itp. Wiedzmy, że problemy i kryzysy pojawią się kiedyś w małżeństwie. Bardzo ważne jest to, aby w ciągu dnia znaleźć czas na wspólną modlitwę. Ona bardzo scala małżonków. Żeby temu zaradzić, powinniśmy przylgnąć do Boga i przetrwać jakiekolwiek kryzysy małżeńskie. Problemy zawsze się pojawiają, ale z Bogiem można wszystko….

To nie jedyna sytuacja, w której Bóg Ci pomógł. Wspominałeś o nieprzebaczeniu ojcu. Dzięki Bożej łasce i pomocy poradziłeś sobie w problemem, który w Tobie siedział i nie prowadził do niczego dobrego.
Nieprzebaczenie ojcu miałem przez całe trwanie małżeństwa. Ojciec nie żyje już 26 lat. Moja żona nie miała okazji go poznać. Niewątpliwie ciężar nieprzebaczenia wpłynął na mój alkoholizm. Miał wpływ na moje dzieciństwo i uzależnienie, podobnie jak w przypadku mojego ojca. Źródłem alkoholizmu było nieprzebaczenie i nieporadzenie sobie z problemem, który powstał w dzieciństwie. Dlatego nie było mi w stanie pomóc AA. Moja żona miała natchnienie i spytała się mnie któregoś razu, czy przebaczyłem ojcu? Okazało się, że nie. Wówczas poszedłem do spowiedzi świętej, wyspowiadałem się i fizycznie ustami przeprosiłem. Jednak duchowo, sercem, jeszcze nie. Dlatego nie nastąpiło uzdrowienie, ponieważ w sercu nie było przebaczenia. Z pomocą przyszedł do mnie kolejny raz Jezus Chrystus i podczas rozważania Słowa Bożego dostałem ,,Rodowód Jezusa”. To oznaczało modlitwy za dusze czyśćcowe zmarłych członków mojej rodziny. Zacząłem co wieczór odmawiać Różaniec za dusze czyśćcowe z mojej rodziny. Po 1,5-miesięcznym codziennym jego odmawianiu, podczas snu przyszedł do mnie nieżyjący od 26 lat ojciec, który nigdy wcześniej mi się nie śnił, usiadł obok mnie na łóżku i powiedział do mnie: ,,Przepraszam cię synu za to, co robiłem, kiedy byłeś mały, ja ciebie bardzo kochałem, ale byłem chory. Wybacz mi”. W tym momencie rozpłakał się, wyciągnął ręce do mnie i przytuliliśmy się do siebie. Pozbyłem się wówczas ciężaru z pleców, jakbym dźwigał worek kamieni. Po prostu nastąpiło uwolnienie przez przebaczenie.

Niesamowite. Co poradziłbyś osobom, które nie przebaczyły?
Nie warto żyć w zawziętości. Jeżeli natomiast Twoje serce nie jest zdolne wybaczyć bliźniemu, to nie odnajdziesz szczęścia w życiu. Ucierpi na tym Twoja dusza. Dlatego takie sytuacje trzeba oddawać Bogu. Tylko On może uzdrowić Twoje wnętrze i przemienić serce.

Skoro mowa o rozważaniu Słowa Bożego. Słyszałem, że Bóg postawił na Twojej drodze pewne małżeństwo, które Ciebie tego nauczyło?
Było to po wyjściu ze szpitala. Żona wówczas poznała mnie z ludźmi, którzy nauczyli mnie rozważania Słowa Bożego. Zaczęły się dziać w moim życiu niesamowite rzeczy. Opowiem o pewnym świadectwie, a zarazem próbie. Było nią pokazanie działania Ducha Świętego. Przechodziłem wtedy czas próby. Byłem poddawany walce dobra ze złem. Przejawiało się to tym, że były podejmowane wszelakie próby mające za cel odciągnięcie mnie od modlitw. Chodziło o to, aby zniechęcić mnie do modlitwy, żebym przestał walczyć i pracować nad sobą, czy modlić się. W takiej sytuacji trzeba mimo wszystko trwać na modlitwie, żyć Słowem Bożym, czytać Pismo Święte. Ja to robiłem i czynię codziennie, pytając się Boga podczas rozważania Słowa Bożego, jaka jest Jego wola względem mojej osoby. Starałem się i staram rozmawiać z Bogiem. Przystępowałem też często do modlitw wstawienniczych, chcąc dowiedzieć się tego, co Bóg powie mi poprzez osoby modlące się nade mną. Podczas jednej z takich modlitw było poznanie i cytat z Pisma Świętego dotyczący Łazarza, że jestem jak Łazarz, którego Bóg wskrzesił z martwych do nowego życia.

Niewątpliwie musiało to Ciebie umocnić w wierze.
Naturalnie. Jednak ta sytuacja tylko potwierdziła moje odczucia, gdyż sam podobnie czułem i umacniało to moją więź i wiarę z Bogiem, który objawiał mi się poprzez innych ludzi. Podczas 3-dniowych rekolekcji z Jamesem Manjackalem, podeszła do mnie nieznana mi wcześniej kobieta i powiedziała, że ma do przekazania jedno zdanie od Boga: „Został pan uzdrowiony”. Mam na to świadków w postaci czterech osób. Zresztą to nie jedyne wyjątkowe zdarzenie tego typu. Po wyjściu z rekolekcji, w samochodzie, na moim siedzeniu, ktoś położył obrazek Jezusa Miłosiernego. Notabene taki sam, jaki wisi nad moim łóżkiem obecnie. Następnego dnia po zakończeniu rekolekcji przy rozważaniu Słowa Bożego z żoną, Zuza dostała potwierdzenie tego, co Bóg mi powiedział poprzez tę kobietę podczas rekolekcji. Pan Bóg przekazał, że moje modlitwy zostały wysłuchane w Słowie Bożym. Bóg uzdrowił mnie z alkoholizmu, depresji, na którą chorowałem ponad 10 lat. Miałem iść na operację, ale nie było takiej potrzeby. O tym, jak było ze mną źle, najlepiej niech świadczy fakt, że zażywałem 6 tabletek dziennie. Bóg uzdrowił mnie także duchowo. To właśnie tą wiadomość przekazała mi ta kobieta.

Jakbyś porównał swoje obecne życie przy Bogu z życiem bez Niego?
Porównując moje życie przed wypadkiem, gdy miałem 45 lat i po wypadku, nigdy bym tego obecnego życia nie zmienił. I to pomimo tego, że jestem obecnie niepełnosprawną osobą wymagającą opieki drugiej osoby. Przez 45 lat swojego życia byłem po ciemnej stronie mocy. Byłem uzależniony od alkoholu, prowadziłem bujne życie towarzyskie, miałem ciekawą pracę w ministerstwie. Miałem dostatnie życie okraszone częstymi imprezami. Wówczas wydawało mi się, że jestem wolny i mogę robić, co tylko chcę. Myślałem także, że mam kontrolę nad swoim życiem i że ze wszystkim sobie poradzę. Tak jednak nie było… Dopiero teraz dostrzegam, jak byłem wówczas zniewolony światem doczesnym, swoimi pragnieniami, nałogami, zaspokajaniem pożądliwości ciała. Myślałem, że wiodę szczęśliwe życie. Dopiero teraz, jak Bóg mi dał nowe życie, widzę kolosalną różnicę. To teraz czuję się wolny, oddany całkowicie Bogu i wdzięczny za to, że dał mi drugą szansę poznania prawdy o sobie. Każdego dnia proszę Boga o wytrwałość w tym, abym nie zniszczył tego, co dostałem. Abym nie zniszczył tego, jakimi łaskami obdarzył mnie Bóg, który pokazuje mi na co dzień, że żyjąc z Nim, nie ma miejsca na nudę i monotonię.

Jak wygląda obecnie Twoje życie?
Każdego dnia doświadczam mocy Boga przez rozważanie Słowa Bożego, które mnie umacnia i daje siły na każdy dzień. Dzielę się z innymi tym, co dostałem od Boga. Sprawia mi to największe szczęście, że mogę pomagać bliźniemu. Stałem się narzędziem w rękach Boga Wszechmogącego. Bóg chce każdemu pomóc. On kocha każdego z nas, nawet największego i najbardziej zatwardziałego grzesznika. Wystarczy tylko poprosić Go o pomoc, zawołać z serca: „Boże ratuj”, a On zajmie się wszystkim. Wystarczy tylko Mu zaufać i oddać całe swojego życie Jezusowi. On się nim zajmie. Najważniejsze filary mojego życia to codzienna Eucharystia, Sakrament Pokuty, rozważanie codzienne Słowa Bożego oraz naśladowanie Maryi, zgodnie z tym, co powiedziała: ,,Zróbcie wszystko, cokolwiek Pan wam powie”. Podstawą zatem jest pokora i posłuszeństwo.

Jak zachęciłbyś innych do czytania Pisma Świętego?
Posłużę się cytatem św. Hieronima, który stwierdził, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Zatem, jak możemy zrozumieć przekaz Boży dotyczący naszego życia, jeśli nie rozumiemy Biblii? To w Słowie Bożym zawarte są wskazówki dotyczące tego, jak mamy żyć. To ono nam wskazuje, co mamy czynić, aby iść drogą do zbawienia poprzez trud dnia codziennego. Jak zatem mamy nie pogubić się w życiu, skoro nie znamy Biblii?

Robercie, obecnie wraz z żoną angażujecie się w pomoc osobom potrzebującym.
Działamy według schematu: darmo dostaliście, darmo dawajcie. Nie potrafilibyśmy inaczej. Dlatego chcemy pomagać osobom potrzebującym wsparcia, pomocy czy rozmowy i w ten sposób możemy również podziękować Bogu za łaski, które nam dał. Muszę powiedzieć, że każdy, kto będzie to czytał, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajduje, powinien wiedzieć, że dla Boga nie ma sytuacji bez wyjścia. Nawet jeżeli ktoś już tej szansy dla siebie nie widzi. Moje świadectwo, moje życie stanowi tego najlepszy dowód. Tylko Bóg potrafi wyprowadzić człowieka z tak beznadziejnej sytuacji.

Dziękujemy za rozmowę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj