Czy nie oddalamy się od Źródła?

180

Prawie niezauważalnie, cicho i bez większego rozgłosu, minęły w marcu br. dwie ważne rocznice śmierci. Z czysto ludzkiego punktu widzenia można powiedzieć, no cóż, śmierć jak każda inna, wcześniej czy później musi nastąpić. Jednak te rocznice, chociaż nie okrągłe ani jubileuszowe skrywają w sobie niezwykłe osobowości.

Zarówno Sługa Boży Ojciec Wenanty Katarzyniec, franciszkanin, jak i św. Józef Sebastian Pelczar, biskup przemyski, żyli na przełomie XIX i XX w., pielgrzymowali na Kalwaryjskie Wzgórze i przemierzali Dróżki Pana Jezusa i Matki Bożej. Ojciec Wenanty wiele razy spędzał czas na Kalwarii Pacławskiej, najpierw jako student franciszkański podczas wakacji, później jako wychowawca kleryków, a w ostatnich miesiącach swego życia jako gorliwy duszpasterz. Nie wiem, czy obaj spotkali się kiedykolwiek w życiu doczesnym. Jednakże obaj ci wielcy mężowie, giganci duchowości chrześcijańskiej, żyli w czasie, kiedy Europę dziesiątkowała epidemia „hiszpanki”. Obaj również zakończyli swoje życie doczesne na terenie diecezji przemyskiej, w czasowej odległości zaledwie trzech lat.

Połączyło ich życie wieczne, do którego zmierzali i którego bardzo pragnęli. W zapiskach św. Józefa Sebastiana Pelczara możemy znaleźć, m.in., takie słowa: „Oddaję się całkiem poznaniu życia wewnętrznego, skąd wiele światła i pociech odnoszę”. A na kilka dni przed śmiercią powiedział: „Jeżeli wolą Bożą jest, aby ta choroba była ostatnią w moim życiu, gotów jestem na śmierć, na którą zresztą całe życie się gotowałem”. Natomiast Ojciec Wenanty zanotował: „Najwięcej umacnia nas na drodze cnoty wiara w niebo, wiara w szczęście. Jeśli żywą wiarę w niebo mieć będziemy, wówczas nie będą nam wydawały się trudne przykazania Boże, ani przepisy doskonałości chrześcijańskiej, ani modlitwy, ani posty, ani cierpienia”. A w innym miejscu czytamy: „Jest to rzecz pewna, że posiądę Boga w wieczności, jeśli służyć Mu będę w czasie. Rzecz to pewna, że skoro ja całkiem oddam się Bogu, Bóg cały odda się mnie”.

Św. Józef Sebastian Pelczar był mistrzem życia duchowego nie tylko w swoich czasach. Jego głęboka duchowość, która bazowała również na duchowości franciszkańskiej nadal inspiruje i zachęca do życia zatopionego w Bogu, a szczególnie w Eucharystycznym Sercu Jezusa, które jest źródłem świętości. Będąc gorącym czcicielem Najświętszego Sakramentu, św. Józef Sebastian Pelczar zachęcał wiernych do udziału w czterdziestogodzinnych nabożeństwach i do częstej adoracji. W tym celu polecił, by kościoły przez dłuższy czas pozostawały otwarte w ciągu dnia.

Podobna myśl przyświecała Słudze Bożemu Ojcu Wenantemu. Jako wychowawca nowicjuszy i kleryków bardzo często powtarzał swoim wychowankom: „Kościoły nie powinny być zamykane. Niechby zawsze dostęp był do nich możliwy, wtedy znalazłyby się dusze, które by adorowały Pana Jezusa. Lękają się kradzieży? Ależ wystarczy ubogiemu a uczciwemu dziadkowi dać posiłek i jako tako go ubrać, a pilnować będzie…”.

W dobie ogólnoświatowej pandemii kościoły były zamykane ze względu na „bezpieczeństwo”. Człowiek odcięty od Źródła umiera, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim, i to jest chyba najtragiczniejsze, duchowo. Najpiękniejsza transmisja i wirtualna rzeczywistość nie zastąpi Żywego Słowa i Prawdziwego Pokarmu przy Źródle Jezusowym. Czy nie oddalamy się od Źródła? Chociaż może nie ma w tym naszej bezpośredniej winy. Czy jest jakieś rozwiązanie w tej trudnej sytuacji? Źródło bowiem nigdy się nie oddala, ono ciągle jest w tym samym miejscu, to my oddalamy się od Źródła.

W kalwaryjskiej klasztornej bibliotece odnajduję „Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska” – napisał je ks. Józef Pelczar, to wydanie czwarte, nakładem autora, 1886 r. Dzieło dobrze zachowane, napisane piękną starą polszczyzną, widać, że było używane. Delikatne gdzieniegdzie podkreślenia ołówkiem świadczą o ważności treści i słów dla czytającego. Być może z tego dzieła korzystał Ojciec Wenanty Katarzyniec w czasie letniej kanikuły. W jego notatkach bowiem odnajdujemy zapiski i streszczenia cennych myśli i rad Świętego Biskupa. Widocznie były one dla niego bardzo ważne. Nie tylko utwierdzały go w obranej drodze do świętości, ale pomagały mu w codziennych zmaganiach chrześcijańskiego, zakonnego i kapłańskiego powołania i być może w trudnych momentach europejskiej epidemii w tamtych czasach.

W zapiskach Ojca Wenantego możemy odnaleźć myśli bp Pelczara związane z modlitwą, umartwieniem, spowiedzią, oziębłością serca, wyrzeczeniem się świata, pokusą, pokorą, wiarą, nadzieją, miłością do Boga i bliźniego, wytrwałością w trudnych chwilach i ratunkiem, który odnajdujemy w sakramentach świętych. Nie sposób w tej krótkiej refleksji zająć się wszystkimi tematami. Chciałbym jedynie przytoczyć kilka myśli tyczących się modlitwy. Wydaje mi się bowiem, że dzisiaj, w dobie „tęsknoty” za spotkaniem z Żywym Słowem przy Źródle, warto spojrzeć na swoją modlitwę oczami św. Józefa Sebastiana Pelczara i Sługi Bożego Ojca Wenantego Katarzyńca.

„Modlitwa jest kluczem do skrzyni miłosierdzia Bożego. Modlitwa jest miłym posłem u króla, tak iż wstępuje kiedykolwiek do jego komnaty i wszelkie prośby przedkłada, nie lękając się odmowy”.

„Pan Jezus kazał nam modlić się ustawiczne. Ale czy to możliwe? Niemożliwe w tym życiu. Można jednakże zadośćuczynić temu przykazaniu przez ustawiczną tęsknotę za Bogiem, przez rozpoczęcie i zakończenie dnia modlitwą”.

„Staraj się uwolnić duszę swą od licznych zachcianek, bo jeżeli chcesz być doskonałym i świętym, musisz mieć tylko jedno pragnienie: podobać się Bogu”.

„Módlmy się z pokorą, jeśli chcemy być wysłuchani”.

„Dusza niech będzie małym niebem, gdzie Bóg z całym swym dworem może mieszkać, nie masz bowiem czystszej budowli nad duszę czystą i napełnioną cnotami”.
o. Edward Staniukiewicz, franciszkanin

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj