Kasa i krew

Historia jego życia z całą pewnością mogłaby posłużyć jako scenariusz na film sensacyjny. Zapraszamy do rozmowy z Arturem Meyerem.

Artur, odkąd poznałem Twoje życie, jestem pod wrażeniem tego, jak wiele musiałeś przejść. Może podzielisz się swoją historią?
Urodziłem się w 1977 roku w Brzegu Dolnym w normalnej rodzinie z korzeniami katolickimi. Rok po moich narodzinach mój ojciec podczas meczu piłkarskiego został pobity przez kibiców i niestety zmarł. Cały trud mojego wychowania spadł na moją mamę. O ile na początku wychowywała mnie sama, to później w naszym życiu pojawił się mój ojczym. Moje relacje z nim były bardzo dziwne i nie należały do najlepszych.

Co masz na myśli?
To, że jako dziecko nie odczuwałem ojcowskiej miłości, a zamiast tego było odczucie odrzucenia. Gdy dojrzewałem, potrzebowałem ideału mężczyzny, który pokaże mi świat, opowie jak przez niego iść – mi tego wzorca zabrakło. To moja mama starała się pełnić dla mnie prawdziwą rolę ojca, jakim powinien być wówczas mój ojczym.

Jak to przeżyłeś?
Zamykałem się w sobie i szukałem różnych zajęć. Czytanie książek stało się jedną z moich ucieczek. Chociaż może, nie tyle ich czytanie, co oglądanie, gdyż wychowałem się na komiksach typu: ,,Kajko i Kokosz”, ,,Tytus, Romek i Atomek”. Kontemplowałem je. Mając 8 lat, poczułem w sercu pragnienie służenia Bogu. Obok mojego miejsca zamieszkania znajdował się kościół pw. Szymona i Tadeusza Judy. Przebywałem w nim bardzo często. W środku było tak wiele obrazów, przyciągały mnie one, np. Stacje Drogi Krzyżowej – zamykałem wówczas oczy i wpatrywałem się w sceny męki Chrystusa. A gdy stałem przy ołtarzu czułem, jak Bóg woła do mnie. Jednak to pragnienie służenia Bogu w pewnym momencie zostało stłumione innymi pragnieniami.

Czy możesz zdefiniować te pragnienia?
Koledzy, znajomi i mnóstwo innych zajęć nie związanych z Kościołem, czy Bogiem. Doszły papierosy, młodzieńcze wyskoki. Moment bierzmowania, stał się ostatnim okresem mojego spotkania z Bogiem – mój czas w Kościele zakończył się.

Co wtedy myślałeś?
Że dla mnie Chrystus przybity do krzyża, to był Chrystus, który już nie istniał. O innych ważniejszych wtedy dla mnie sprawach myślałem, takich zwykłych, przyziemnych, ale jakże wtedy dla mnie ważnych.

O czym?
O karate kyokushin. W ósmej klasie szkoły podstawowej kuzyn zainteresował mnie karate. Teraz wiem, że to jest nieodpowiednie dla duszy chrześcijanina. Oddałem się temu bez reszty. Codziennie miałem trzygodzinne treningi. Na sam trening biegłem 5 km, aby wziąć tylko w nim udział. Każdego dnia dodatkowo oprócz treningów trenowałem w domu jeszcze przez 1,5 godziny.

Jak zareagowano na to w Twoim domu?
Mój ojczym mówił, że jestem do niczego, nic nie potrafię, nic nie zyskam tym sportem i że nic z tego nie będę miał. Mówił, żebym wziął się do roboty. Dobijał mnie tym. Przygotowywałem się do Mistrzostw Europy w karate kyokushin na Dolnym Śląsku. To właśnie wtedy, w całej tej mojej złości i chyba takiego bólu rozczarowania powiedziałem słowa, które zmieniły moje życie.

Jakie to były słowa?
Że jeżeli nie chcecie, abym trenował sport i się nim zajmował, to ”ja wam pokażę” …To był przełomowy moment w moim młodzieńczym życiu – zapragnąłem zostać gangsterem. Z czego to wynikało – z buntu. Stwierdziłem, że jak nie chcą, abym zajmował się sportem i był normalnym chłopakiem, który nie pali, nie pije i nie chodzi po mieście, oraz nie robi głupot, to taka decyzja w sercu jest najlepsza – odwrót o 180 stopni i słowa „To ja wam teraz pokażę”. Nastał we mnie niesamowity bunt, a tym samym przemiana myślenia. Zacząłem szukać znajomych w Głogowie, którzy mają kontakt z gangsterami. Dotarłem do jednego z nich, ten wprowadził mnie w grupę zorganizowaną i od razu zaprowadził do szefa grupy w Głogowie, który spytał się mnie co potrafię.

Rozumiem, że byłeś wtedy niesamowicie zdesperowany, żeby załapać się do grupy?
Tak! Odpowiedziałem mu, że wszystko mogę i jestem pojętnym chłopakiem. Chciałem zarabiać ,,kupę siana”. To był cel mojego życia. Nie chciałem normalnie pracować, chciałem „leżeć” i mieć pieniądze, na wszystko, czego tylko zapragnąłem. Powiedział, że ma dla mnie robotę, w której nic nie muszę robić. Miałem tylko z nim jeździć i podpisywać kartki. Nazajutrz spakowałem plecak, jednak nie na lekcje, ale żeby jechać z nim w trasę. Nie pojechaliśmy daleko, raptem kilkadziesiąt kilometrów za Głogowem. Spotkaliśmy się w domu pewnej rodziny. Okazało się, że sprowadzaliśmy samochody, których w rzeczywistości nie było. Podpisałem dokumenty, porozmawialiśmy z tymi ludźmi, wypiliśmy herbatę i…ich oszukaliśmy. Zarobiłem wówczas 1000 marek.

Co wtedy poczułeś?
Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się tak, jakby bank (świat?) się zawalił. Na drugi dzień też zarobiłem tysiące. Dla mnie w tym momencie szkoła już nie istniała. Przestałem się uczyć. Poza tym byłem tak pyszny i perfidny, że gdy nauczyciele mówili mi, że nie skończę szkoły, to pytałem się ich, ile muszę zapłacić aby ją skończyć. Miałem ,,zawaloną” matematykę, historię i fizykę. Wpadłem na pomysł, że pójdę do nauczycieli z tych przedmiotów i spytam się ich, ile chcą pieniędzy. Oni zwierzali się ze swoich problemów. Jedna z nauczycielek powiedziała mi, że ma problemy finansowe i dla syna chciałaby kupić buty, na co nie ma pieniędzy.

Domyślam się, że byłeś wówczas na tyle bezwzględny, że postanowiłeś wykorzystać tą sytuację.
Tak. Pojechałem do Wrocławia, kupiłem buty i dałem tej kobiecie. Pani z matematyki powiedziałem, że dam tyle i tyle. Wychodziło mi to. Potrafiłem manipulować innymi. Pieniądze wygrały wszystko. Wtedy przynajmniej tak mi się wydawało. Zacząłem jeździć z miasta do miasta, z województwa do województwa. Zarabialiśmy tak wielkie pieniądze, że nie wiedziałem co z nimi zrobić. Chowałem je dosłownie wszędzie, w głośniki czy też pod podłogę. Kupowałem złoto, tyle ile chciałem.

Jak reagowali na to najbliżsi w domu?
Gdy moja matka spytała się, skąd mam pieniądze, to odpowiedziałem jej, żeby się nie interesowała. Dodałem przy tym, że skoro nie interesowali się mną, jak trenowałem sport, to teraz niech nie interesują się tym, skąd mam pieniądze. Po pewnym wyjeździe przyjechałem najnowszym samochodem Opel Calibra. Samochód zrobił w mojej miejscowości takie wrażenie, że ludzie odwracali głowy na jego widok.

Jak dalej potoczyło się Twoje życie?
W 1997 roku pojechałem do Berlina na Love Parade. Pojechaliśmy pociągiem, żeby imprezować podczas podróży. Wtedy w pociągu, pierwszy raz wziąłem amfetaminę. Niestety, jak to bywa w takich przypadkach, przerodziło się to w konkretne uzależnienie. Na początku traktowałem ją jako odskocznię, dawała mi uspokojenie. Gdy ją brałem, to wszystkich kochałem, ale sam czułem się niekochany. Myślałem: Co jest grane? Potem już było tylko gorzej, bo doszło LSD, marihuana, alkohol i zabawa na całego. Zacząłem jeździć i imprezować po całej Polsce w największych lokalach, które wynajmowałem. Na moje urodziny w największej dyskotece we Wrocławiu o nazwie Millenium (już nie istnieje) wraz z moim wspólnikiem wpadliśmy na pomysł, że wygonimy wszystkich bawiących się. Chcieliśmy bawić się sami. Podszedłem do jednego z bramkarzy i powiedziałem, że chcę wynająć ten lokal i żeby wszyscy wyszli. Uważał, że nie mam tyle pieniędzy. Gdy przyszedł szef lokalu, od razu rzuciłem pieniądze mówiąc, że chcę dzisiaj mieć ten lokal na własność.

Myślałeś, że cały świat należy do Ciebie?
Żyłem tak, jak chciałem. Niestety nie wiedziałem wówczas, że to droga donikąd. Kupowałem najnowsze samochody, obwieszałem się złotem. Moje życie było, jak rollercoaster. Kupowaliśmy samochód za samochodem, wymienialiśmy je. W sobotę po pijaku ścigaliśmy się z policją. Kupiłem sobie nawet pistolet. Miałem koguta policyjnego, jeździliśmy wokoło ronda lewą stroną i strzelaliśmy. Policjanci nie wiedzieli co zrobić. Powiedzieli, że sami się wykończymy.

Ty pewnie niczego złego w tym nie widziałeś…
Wszystko zalewaliśmy dużą ilością alkoholu. Były imprezy i dziewczyny. Krzywdziłem, przebierałem w nich, jak w kwiatkach. Teraz bardzo tego żałuję. Szukałem miłości, tego czego nie byłem w stanie znaleźć za żadne pieniądze. Gdy przychodził okres Świąt Bożego Narodzenia i był czas rozmyślań, mnie od wewnątrz rozrywało. Czułem się taki pusty. Mogłem kupić każdy ciuch, samochód, wynająć każdy lokal, opłacić wycieczkę dla kumpli, ale nie czułem zadowolenia. Zacząłem pić i brać narkotyki i to w wielkich ilościach.

Powoli zaczynasz mieć również problemy z prawem…
Przez ludzi, których oszukałem. Moich ofiar były setki. Byli to sędziowie, prokuratorzy, policjanci czy nawet kapłani. Zaczęły się robić problemy z policją, bo ci ludzie domagali się swoich pieniędzy. Każda jednostka policji miała moje zdjęcia, puszczono o mnie i moich wspólnikach materiały w programie 997 u Michała Fajbusiewicza. Doszło także do tego, że zaczęli przyjeżdżać do mnie ludzie, którzy dali mi pieniądze. Także uzbrojeni w broń, wynajęci gangsterzy. Gangstera szukali gangsterzy. A my się bawiliśmy. Złapano mnie jednak bardzo szybko.

Jak wyglądał Twój pobyt w więzieniu?
Miałem 24 lata, gdy do niego trafiłem. Grypsowałem w nim i szukałem kontaktów, aby bardziej jeszcze rozbudować swoją gangsterską szajkę. Po pół roku wyszedłem na wolność. Zawdzięczam to mojemu adwokatowi. Po wyjściu z więzienia ponownie szybko zacząłem działać. Znalazłem chłopaków z podwórka, którzy pracowali dla mnie. Znowu jednak szybko mnie złapano. Moi współosadzeni w zakładu karnego nawet nie zorientowali się, że zostałem wypuszczony. Dostałem karę 12 lat pozbawienia wolności. Świat mi się załamał i zawalił. Ale o dziwo podczas wyroku sądu usłyszałem, że obniżono mi karę o 8 lat i na podstawie konkretnego artykułu, zostaję wypuszczony do czasu jego uprawomocnienia. Nie wierzyłem, że z takim wyrokiem można wyjść z zakładu karnego. Opuściłem ostatecznie mury po 2,5 roku. Spędziłem w zakładzie karnym ogółem 8 lat. Na oddziale dla recydywistów. Straciłem żonę i kolegów. Wszyscy, którzy niegdyś klepali mnie po ramieniu mówiąc, że jestem fajnym facetem, odeszli.

Jaki miałeś na siebie plan po wyjściu z więzienia?
Stwierdziłem, że muszę zacząć wszystko od nowa. Że z moimi zdolnościami mogę otworzyć firmę, przyjąć ludzi do pracy, zarabiać normalne pieniądze. Tak też się stało. Zrobiłem rezonans firm, które prosperują w mieście i stwierdziłem, że najbardziej dochodowe będzie brukarstwo. Nic jednak w tym temacie nie potrafiłem. Pojeździłem po największych firmach, zebrałem najbardziej ,,kumatych” pracowników i otworzyłem swoją firmę. Oni mnie wszystkiego uczyli. Szybko zacząłem zarabiać. Ze swoim darem mówienia i przekonywania nabywałem coraz to nowych klientów. Robiliśmy wykonania, były fajne. Ludzie byli zadowoleni. Niestety, z tego zadowolenia znowu zacząłem pić, brać narkotyki i kupować samochody. Znowu popadłem w ten sam problem, który był lekko wyciszony. Uderzył mnie brak akceptacji i miłości. Nie mogłem jej kupić za pieniądze, które miałem.

Wynika z tego, że chciałeś być Panem swojego życia!. Niestety, byłeś pogubiony i tego nie widziałeś. Chwytałeś się wszystkiego, aby mieć nad nim kontrolę.
Opowiem teraz o pewnej historii. Wróćmy do mojego pobytu w zakładzie karnym. Poznałem tam paru ludzi, którzy zajmowali się okultyzmem. Trafiłem do celi z mężczyzną, który wróżył z kart, z fusów czy z kamieni, przepowiadał przyszłość i zajmował się astrologią. Miał czarną księgę czarów. Pokazał mi pewne rzeczy. Nieświadomie wkręciłem się w to. Czytałem księgę czarów, wymawiałem różne zaklęcia. Siłą woli potrafiłem gasić światła na ulicach, lampy przez okno. Zresztą w celi też działy się dziwne rzeczy. Wydawało się mi, że dzięki temu przejmę kontrolę nad swoim losem. Dodatkowo umocniłem się w tym, gdy pewien astrolog – morderca przewidział mi momenty z mojego życia. To mnie tak dotknęło, że powiedziałem mu, żeby to mi pokazał, bo chcę w to wejść. Wprowadzał mnie w to zło, gdy zaś wyszedłem z więzienia w ten dzień, w który on mi przepowiedział, było to dla mnie wielkim zaskoczeniem.

Zapewne zachłysnąłeś się tym?
Niestety. Tak to działa na zgubę człowieka, który w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. Zamiast tego, spadałem na dno rozpaczy. Już na wolności zacząłem szukać po necie czarów. Wchodzić w to, podpisywać pakty. We wspomnianym już zakładzie karnym zapragnąłem mieć tatuaż. Na prawej nodze zrobiłem smoka celtyckiego. Tzw. pakt, nie wiedziałem że to jest pakt krwi. Oddałem się szatanowi dosłownie, przez ten tatuaż. Któregoś razu, podczas picia w domu, będąc nietrzeźwym podpisałem własną krwią cyrograf. Niestety przyszło mi za to zapłacić ogromną cenę!. Kiedyś podczas etapu nawracania, zobaczyłem szatana. Uwierzcie mi, przybiera on postać bardzo przystojnego bruneta, ubranego bardzo elegancko i oczywiście w czerń!! Powiedział, że przychodzi osobiście, ponieważ jego słudzy nie potrafią sobie ze mną poradzić. Ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z płynącego z tego zagrożenia. A za wszystko co czynimy musimy zapłacić cenę. Niestety ja także otrzymałem rachunek do zapłaty. Na wolności zaczęły przychodzić do mnie różne szare postacie. Dochodziło do tego, że w nocy coś ściągało mnie za nogę z łóżka i nie dawało mi zasnąć.

Mayer Artur …193919 4

Co masz na myśli?
To, że np. coś siadało mi na klatce piersiowej, dusiło mnie i ściągało z łóżka. Nie mogłem wstać, ruszyć się, słyszałem jak panele trzeszczą. Dodatkowo czułem, jak coś we mnie w środku wiruje. Pewnego dnia w szpitalu prześwietlono mi klatkę piersiową. Gdy w domu włączyłem kliszę na komputerze i przerzuciłem na telewizor, to przeraziło mnie to, co zobaczyłem. Na zdjęciu, na wysokości odcinka szyjnego a dolnej klatki ujrzałem trupią czaszkę w środku. Obok niej jedna, druga, trzecia, czwarta i piąta. Było tych czaszek bardzo wiele, a jedna z nich była ogromna.

Byłeś opętany.
Doszło do mnie, że mam demona w sobie. Zresztą, niekiedy jak rozmawiałem z kolegami, to mój głos zmieniał się. Znajomi mówili mi, że mam przez telefon dziwny głos. Zadzwoniłem do egzorcysty. Gdy wysłuchał tego, co mu powiedziałem, to stwierdził, że najpierw muszę iść do psychiatry. Nie wiedziałem, że takie są koleje rzeczy. Nie zrozumiałem tego. Znowu poczułem się odtrącony. Pomyślałem, że znowu ktoś mnie zlekceważył. Doszło do tego, że któregoś dnia powiedziałem w ogromnym smutku, że strzelę sobie w głowę.

1 47 e1680991845897

I tutaj wynika, że zaczęła się walka o Ciebie, o Twoją duszę! Jak ona przebiegała?
Od trzydziestu lat nie chodziłem do kościoła. Nie wierzyłem w Boga. Przeklinałem Go i wyzywałem. Mówiłem takie słowa, że nie chcę ich powtarzać. Kiedyś, w takim samotnym dniu sam z sobą, z tymi wszystkimi problemami, kłopotami, powiedziałem na głos: Boże, jeżeli jesteś, to pomóż mi!!!. Był to krzyk duszy będącej na samym dnie. Jeżeli On rzeczywiście jest to mi pomoże. A jak Go nie ma, to kończę z sobą. Następnie w piękny niedzielny poranek obudziłem się z niesamowitym pragnieniem pójścia do Kościoła. Nie zastanawiałem się nawet pięciu sekund. Będąc już w Kościele zadawałem sobie pytanie: Artur co ty tu robisz? Nie wierzysz w Boga, wczoraj ćpałeś, piłeś, przepuszczałeś pieniądze… Przesiadywałem w tym kościele godzinami. Gdy nadszedł piąty dzień, był to pierwszy piątek miesiąca usłyszałem głos: Idź, to jest twój czas, twoja chwila, idź do spowiedzi!! Siedziałem w ostatniej ławce, konfesjonały były po bokach, zakrystia na wprost. W pewnym momencie wyszedł z niej kapłan z niesamowitą twarzą. Wstałem, jak ze sprężyny. Poszedłem w kierunku konfesjonału. Na Spowiedzi Świętej dosłownie wywaliłem największe armaty. Były to tak potężne grzechy z 30 lat, że kapłan który siedział na początku spowiedzi bokiem, już tak nie siedział, tylko patrzył się na mnie przez kraty konfesjonału w cztery oczy. Zadał mi wówczas konkretne pytanie: W kogo wierzyłeś? To było pytanie, które pamiętam do dziś. I tą odpowiedz: W szatana. Nie wiedziałem wtedy co to jest łaska Boża. Kapłan udzielił mi rozgrzeszenia, a jako pokutę otrzymałem dziewięć pierwszych piątków miesiąca. Przez miesiąc chodziłem do kościoła, łaska spływała na mnie. W momencie wyjścia z konfesjonału, jakbym został oddzielony od wielkiej maszyny, którą sam ciągnąłem. Byłem cały mokry. Czułem się, jakby ktoś wlał we mnie wodę i bym schnął. Ale nie czułem tego ciężaru. Było mi lekko, czułem się podniesiony i poczułem, że Bóg mnie kocha. Otrzymałem od niego płytę DVD Johna Bashabory ,,Jezus na stadionie”. Usłyszałem słowa: Jeżeli słuchasz tego nagrania, uklęknij i rozłóż ręce, jak Chrystus na krzyżu i przywołaj Ducha Świętego. Nie znałem Go wcześniej. Czułem niesamowitą obecność jakiejś siły. Ale tym razem nie takiej, która robi szkodę, ale miłość, uczucie łagodności. Wielką miłość, która rozpuszcza się na mnie. Szybko przez internet kupiłem krzyż, obraz Jezusa Miłosiernego. Okazało się, że gdy przyszedł obraz, to pasował do ramy, w której miało być lustro. Dodatkowo za obraz miałem zapłacić za pobraniem, a przyszedł za darmo. Któregoś razu siedząc w Kościele zobaczyłem kobiety odmawiające różaniec. Tak sobie w sercu pomyślałem, że muszę nauczyć się w ten sposób modlić. Kupiłem sobie różaniec z onyksu, a gdy poświęcił mi go ksiądz, przyszedłem do domu, wziąłem go w rękę, a on rozsypał się, krzyż pękł na pół – a był z kamienia.

Nie zaskoczyło to Ciebie?
Pomyślałem: Co jest grane? Teraz wiem, że była to wielka walka o moją duszę, lecz wówczas stwierdziłem, że Ciebie nie ma Boże i nie chcesz mi pomóc. Kupiłem pentagram, powiesiłem go zamiast krzyża. Ale było jeszcze gorzej. I było tak w kółko: kościół, pentagram, kościół, pentagram. Wierzę, nie wierzę, wierzę, nie wierzę. Taka była to walka, byłem rozszarpywany. Podczas modlitwy nie potrafiłem powiedzieć: ,,Jezu, zaprowadź wszystkie dusze do nieba”. Mówiłem do piekła. Coś mi wewnątrz mówiło, żeby rozwalić krzyż w kościele, że ja tutaj nie pasuję. Zapominałem także modlitwy. Nie potrafiłem jej powtórzyć. Któregoś razu, aby wyspowiadać się, pojechałem do miejscowości, w której wychowałem się. Powiedziałem kapłanowi co przeżywam. Powiedział mi, że na ołtarzu stoi Przenajświętszy Sakrament Jezusa. Polecił mi pójść tam i oddać Mu wszystko. Nie zrozumiałem wtedy, że miałem się oddać Jezusowi, jak małe dziecko. Ja, 40-letni mężczyzna miałem tak zrobić? Powiedziałem wówczas słowa: ,,Jezu, jeśli możesz to zrób ze mną co chcesz”. Klęcząc przed krzyżem z rozłożonymi dłońmi, wymawiając słowa przyjdź Duchu Święty zapłonąłem żywym ogniem.

Możesz wytłumaczyć co to było?
Całe moje ciało paliło się – ręce, palce, włosy, głowa – płonąłem, a nie spalałem się. I ten płomień oczyszczał mnie – czułem każdy z nich. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, jak Chrystus kocha każdego grzesznika. Jak kocha mnie osobiście. Nikt nie może takiej miłości przekazać. Tylko sam Bóg. Po tym doświadczeniu zaczęły lecieć mi łzy, mnóstwo ich było. Leciały, jakby ktoś wlewał mi do głowy wiadro wody. Wiadro za wiadrem. Wychodziło ze mnie całe zło, które miałem w sobie. Nade mną była potężna szara chmura. Manifestacja złych duchów, które miałem w sobie. Wychodziły one ze mnie z krzykiem i ten ogień, który mnie palił, nie robił mi szkody, ale z minuty na minutę był dla mnie przyjemniejszy. Bóg dotknął mnie również wywołując żal za grzechy. Płakałem, jak małe dziecko, gdy dostrzegłem, że to ja swoim grzechem zabiłem Chrystusa. Swoją masturbacją, alkoholizmem, krzywdzeniem kobiet, krzywdzeniem rodziny. Po tym doświadczeniu otrzymałem następnie poczucie wielkiej miłości, jaką Bóg ma dla mnie. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Zostałem uzdrowiony. Nie miałem depresji, ciągu narkotykowego. Byłem wolny i było to niesamowite uczucie. Otrzymałem od Boga wielką miłość, która była wlana we mnie i wolność, którą otrzymałem.

Otrzymałeś także inną łaskę…
Następnie Bóg przez trzy dni dał mi wizje, co może czekać każdego człowieka, jeżeli nie zmieni swojego życia. W pierwszym dniu zabrał mnie do czyśćca, w którym pokazał mi dusze, które są zamknięte w więzieniu czyśćcowym. To doświadczenie pokazało mi, że naprawdę istnieje czyściec i dusza która wychodzi z ciała idzie w miejsce oczyszczenia. Widziałem też dusze, które odrzuciły Boga, które poznałem na swojej drodze życia i spadały do piekła. Niesamowity krzyk rozpaczy z tego powodu, bo dusza taka już wie, że nie ma dla niej ratunku, że dokonała wyboru. Pamiętam, jak wtedy powiedziałem do tych dusz: ,,A mogłem wam pomoc”. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele Bóg może uczynić, gdy modlimy się, pościmy czy przyjmujemy Komunię Świętą w intencji nawrócenia grzeszników. Następnie na drugi dzień Bóg zabrał mnie na pole walki. Pokazał mi, do czego mnie powołuje. Zobaczyłem człowieka, który był bardzo mocno dręczony przez złego ducha. Koło niego stały dwa potężne demony, które chciały go zabić. Przy mnie stał Święty Michał Archanioł. Pomagałem temu człowiekowi, obmywałem go wodą, która była w misie koło niego i zaczynałem toczyć walkę za tę duszę. Walczyłem z tymi demonami o śmierć i życie. W momencie, gdy demon złapał mnie za głowę i chciał ją urwać, usłyszałem dzwonek. I obudziłem się.

Brzmi niewiarygodnie…
Ale to nie wszystko. Otóż, gdy obudziłem się, poczułem, jak włosy spadają mi na twarz – te wyrwane przez demona! Do tego doszedł ból głowy. Trzeciego dnia Bóg pokazał mi wizję Kościoła, częściowo zburzonego i w którym nie było ludzi. Pan Jezus w Przenajświętszym Sakramencie był zabezpieczony taką jakby folią. Zobaczyłem kapłana, który był przed kościołem i potężny głos z nieba, mówiący jakby z trąby: ,,Daje Ci ten Kościół, daje Ci tego kapłana, odbuduj Go”. Znowu się obudziłem i płakałem. Jak przy poprzednich wizjach. Nie radziłem sobie z tym. Myślałem, że zwariowałem. Zadzwoniłem do kapłana, a on poprosił mnie, abym przyjechał do niego następnego dnia.

I co Tobie powiedział?
Zapytał się, czy byłem na pielgrzymce? Odpowiedziałem, że nigdy. I poszedłem na nią. Od tamtej pory moje życie zmieniło się. Poznałem prawdziwego, żywego Boga, on dał mi nowe serce. Ten Bóg, który zabrał mi narkotyki, masturbację, pornografię, przekleństwa, czy bluźnienie językiem.

Masz jakieś historię odnośnie pielgrzymki?
Moja pielgrzymka była dla mnie katorgą. Założyłem nowe buty, niestety nierozchodzone trapery. Myślałem, że nie dojdę – takie miałem rany. W trakcie drogi coś mnie zatykało, nie mogłem odmówić różańca. Pielgrzymując wstaje się bardzo wcześnie rano, o szóstej godzinie na ogół unosi się jeszcze mgła. Czekało na nas już kilkanaście osób, a pomiędzy nimi stała niska kobieta, ubrana na szaro od głowy do stóp, z rękoma złożonymi pobożnie i splecionymi w modlitwie. Unosiła się na (takie odniosłem wrażenie) pięciocentymetrowym obłoku. Coś kazało mi do niej podejść i ucałowałem ją w ręce, po czym zniknęła. Gdy wróciłem do domu, myślałem o niej. Zadzwoniłem do kapłana, pytając się czy ją pamięta, lecz nie pamiętał. Stwierdziliśmy razem, że była to Matka Boska. Wyszła mi na przeciw tej drogi, którą wybrałem.

Właśnie, jaka jest to obecnie droga?
Jestem w trzecim Zakonie Franciszkańskim. Złożyłem śluby wieczyste. Przyjąłem imię brat Franciszek. Wierzę, że Bóg chce, abym został świeckim ewangelizatorem. Jestem dumny, że jestem w kościele, że poznałem Boga, Boga żywego. Jestem cząstką Jego mistycznego ciała. Mogę dzielić się tym, co Bóg chce mi dać. Bóg naprawdę posługuje się każdym człowiekiem i tego pragnie. Jako małe dziecko służące przed ołtarzem miałem wizje Jezusa, który stoi w lewej nawie i z Jego serca wychodzą promienie czerwony i biały, które były tak potężne, że nie mogłem się utrzymać na nogach i zwalały mnie z nóg. Te wizje, które otrzymywałem były wizjami zapowiedzi tego, co ma się wydarzyć w moim życiu. Nie mogłem wtedy tego odczytać. O tym doświadczeniu nie mówiłem rodzicom, bo by mnie wyśmiali. Obecnie jestem liderem Rycerstwa Świętego Michała Archanioła, posługuję modlitwą wstawienniczą, w całej Polsce. Dzwonią do mnie ludzie z różnych rejonów naszego kraju. Przeważnie są to osoby z wielkimi problemami duchowymi, najczęściej narkotykowymi, alkoholowymi, osoby chore. Bóg dotyka ich przez takie marne narzędzie jak ja. Wierzę, że Jezus dotyka teraz czytających ten wywiad osoby, które brały narkotyki, które piły alkohol, które grzeszyły w ciemnościach, czy mają inne uzależnienia. Jezus teraz Ciebie wyzwala. Mocą, jaka wyzwolił mnie.

Widzę, że bardzo w to wierzysz.
Opowiem na koniec pewną historię. Któregoś razu dostałem telefon z prośbą o modlitwę za osobę leżącą w szpitalu w stanie krytycznym. Lekarze stwierdzili, że tylko cud może uratować życie tego człowieka. Stan jego był wegetatywny. Pojechałem wraz z kapłanem do szpitala pomodlić się nad nim. Poprosiłem księdza Piotra, żebyśmy pomodlili się w intencji, aby jutro wstał z łóżka. Ksiądz Piotr spytał się mnie, czy jestem taki pyszny, czy mam taką wiarę. Ja Bogu ufam, bez względu jaki miałby plan. Modliliśmy się i podczas modlitwy powiedziałem choremu do ucha: ,,W imię Jezusa Chrystusa Romualdzie wracaj. Oni Cię kochają”. Przyjąłem w jego intencji Komunię Świętą. Po tygodniu spotkałem kobietę, która prosiła mnie o pomoc w tej sprawie i okazało się, że Romuald następnego dnia otworzył oczy, wstał i na własne życzenie wypisał się ze szpitala. Ale ta historia zawiera jeszcze jeden aspekt.

Jaki?
Powiedział coś bardzo ciekawego. Mianowicie, że spotkał mężczyznę ubranego na biało, który powiedział mu, że musi wracać. Był to Jezus. Otrzymał łaskę zmiany swojego życia, ale to on decyduje co może zrobić.

Co powiesz osobom, które zapoznały się z historią Twojego życia?
Żeby zaufali i powierzyli swój los Jezusowi. Na moim przykładzie widać, że Jezus realnie istnieje, mimo że tak wiele osób usilnie to neguje. Myślę, że historia mojego życia udowadnia, że nie ma takiej sytuacji, z której Bóg by człowieka nie wyprowadził. Żeby to jednak mógł uczynić, ważne jest, aby Mu zaufać i dać się poprowadzić. Człowiek ma wolną wolę, w którą Bóg nie ingeruje. Jako młody człowiek wszedłem w grupy przestępcze, zafascynowałem się okultyzmem, bo myślałem, że odzyskam kontrolę nad swoim losem. Wreszcie podpisałem własną krwią cyrograf z szatanem. To spowodowało, że spadłem na samo dno. Dodatkowo były alkohol, narkotyki, imprezy…Bóg z każdej, podkreślam z każdej nawet najgorszej sytuacji pragnie nas wyzwolić. Wystarczy tylko, że powiesz Jemu ,,TAK”, a On zacznie działać. Jak pozwolisz na to, wejdzie z całą mocą swojego majestatu, naprawi Twoje życie, a może nawet w przyszłości posłuży się Tobą, aby naprawiać życia innym osobom. Możemy wspólnie stworzyć armię Chrystusa i walczyć za innych. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!. Dlatego, proszę Ciebie, nie zmarnuj tego czasu. Wybierz ŻYCIE Z JEZUSEM. Ja tak uczyniłem. Czy Ty też tego chcesz? Decyzja należy do Ciebie!!!

Dziękujemy za rozmowę.
RED

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

spot_imgspot_img

Ważne tematy!

Zobacz również