Męstwo – kolejna cecha życia ojca Wenantego

374

Męstwo niewątpliwie kojarzy się z męskością, czyli z mężczyzną. Ojciec Wenanty Katarzyniec był niewątpliwie człowiekiem mężnym, odważnym w znoszeniu przeciwności, stanowczym w opanowywaniu siebie. Chociaż z natury nieśmiały i słabego zdrowia, okazywał odwagę. Jeśli chodziło o sprawy i chwałę Bożą lub wierność obowiązkom jego odwaga wprawiała otoczenie w podziw.

Wielkie męstwo okazał już jako 9-letni chłopiec, kiedy rozpoczął dalszą naukę w szkole w Kamionce Strumiłłowej. Dzień w dzień, w pogodę słoneczną czy deszczową, często bez śniadania pokonywał odległość 4 kilometrów z Obydowa, swojej rodzinnej wioski do Kamionki, aby kontynuować naukę w szkole powszechnej. W niedługim czasie doszła jeszcze codzienna Msza św. o godz. 6:30, w której nie tylko uczestniczył, ale również dzielnie służył. Musiał zatem wcześnie wychodzić z domu, aby się nie spóźnić. Po szkole wracał do domu. Takie wędrowanie trwało cztery lata. Jako wikariusz w Czyszkach, chętnie jeździł do chorych nie zrażając się zakaźnymi chorobami, które dziesiątkowały parafian. I chociaż były to ciężkie czasy pierwszej wojny światowej, nigdy nie bał się jeździć do najodleglejszych zakątków parafii.

Szczególne męstwo i hart ducha okazał w czasie inwazji wojsk rosyjskich i frontu, jaki przesuwał się ze wschodu na zachód w 1914 r. w jego rodzinnych stronach. Kiedy miejscowa ludność chciała uciec i w największym zdenerwowaniu oczekiwała zbliżającego się wojska, Ojciec Wenanty zatrzymał ludzi, zgromadził wszystkich przy kaplicy i spokojnie zaczął odprawiać Mszę św. i spełniać pozostałe obowiązki kapłańskie. Wyjechał dopiero jak front przesunął się dalej i nie zagrażało już żadne niebezpieczeństwo. Również jako wikariusz w Czyszkach, gdy wojsko grasowało w okolicy, a inni kapłani byli niespokojni i lękliwi, Ojciec Wenanty nigdy nie okazywał żadnych obaw ani zdenerwowania.

W swojej pracy wychowawczej, chociaż był narażony na różne trudności, a oprócz tego powoli zaczęła męczyć go gruźlica, zawsze jednak był opanowany, nie pokazywał swoich emocji i zniecierpliwienia. Nie uskarżał się też na chorobę czy trudne i ciężkie nieraz warunki życiowe. Gdy otrzymał wiadomość o śmierci swego ojca, zachował wielką równowagę i jedynie kleryków prosił o wspólną modlitwę za jego duszę.

o.Edward Staniukiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj