Ojciec Wenanty działa…

330

Wyjazd do Kalwarii Pacławskiej traktowałam bardziej jako wycieczkę niż pielgrzymkę. Miałam jechać sama, ale syn usłyszał „góry”, i zdecydował się. Do nas dołączył jeszcze mąż, oczywiście nie wiązał wyjazdu z modlitwą.

Droga, zwłaszcza dla męża była ciężka – modlitwa w autokarze, śpiewy…, był zły. Sama nie byłam pewna, jak postąpić. Już na miejscu była Msza święta, nabożeństwo fatimskie – a oni źli. Mam duże problemy finansowe. Uklękłam z ufnością przed grobem Ojca Wenantego, pewna siebie, że wszelkie trudności znikną. Nagle, przy grobie zobaczyłam fotografię małego chłopca. Jak mi było wstyd. Ja modlę się „tylko” o pieniądze…, a tu…, błagam cię Ojcze Wenanty, daj zdrowie temu chłopcu. Mam dwóch, zdrowych synów, dziękuję Ci Boże…, proszę pozwól rodzicom tego chłopca cieszyć się tym dzieckiem…, a ja nie mam „tylko” pieniędzy. Jedno z wielu świadectw zostawionych na grobie Ojca Wenantego Katarzyńca. Dlaczego akurat to? Szczerze mówiąc, urzekło mnie ono. Zapominamy często, jakie, tak naprawdę wartości są istotą naszego życia. Dlatego, od czasu do czasu potrzebujemy na naszej drodze proroków, którzy nam o tym przypominają. Tak było w dziejach Izraela, tak było w czasach Sługi Bożego Ojca Wenantego Katarzyńca, tak również jest i dzisiaj. Często, a może ciągle skupiamy się na sobie, w przeciwieństwie do Boga, który nieustannie skupia się na nas, bo bardzo Mu na nas zależy i nas kocha. Przypomina nam o tym nieraz w bardzo bolesny sposób, i przenika nas „aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku” (por. Hbr 4,12). Nie jest tak, że Bóg od czasu do czasu posyła nam proroków. Oni ciągle są pośród nas, nawet jeśli zostali „porwani” do Pana, ciągle jednak żyją w swoich charyzmatach i odważnej duchowości, którą odczytujemy i czerpiemy z ich życia. Mijają lata, a czasem wieki, kiedy słowo proroka nagle ożywa i staje się „jak miecz obosieczny” (por. Hbr 4,12) i „jak ogień…, i płonie jak pochodnia” (por. Syr 48,1). Zatrzymują nas w naszej pogoni za „światem” i przemawiają tak mocno, że kruszeją najtwardsze ludzkie serca. Źródło: Materiał pochodzi ze wstępu do książki „Prorok ze Lwowa”, autorstwa, O. Andrzeja Sebastiana Jasińskiego OFM.

o.Edward Staniukiewicz OFMConv

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj