Przemiana jest możliwa

520

Okazuje się, że droga do pogubienia się w życiu jest bardzo łatwa. Jak poradzić sobie, gdy nas to spotka? Przedstawiamy rozmowę z Michałem Markiewiczem, który opowiedział nam historię swojego życia.

Michale, jak wyglądało Twoje dzieciństwo?
Pochodzę z Mławy, moi rodzice pracowali w oświacie, często nie było ich w domu. Spędzałem więc dużo czasu sam. Gdy byłem małym dzieckiem, siostra z koleżanką wywoływały duchy. Otwierałem się w ten sposób na coraz większe zniewolenie, nie zdając sobie zupełnie z tego sprawy. Nie rozumiałem, że świat duchowy istnieje, przecież jego nie widziałem. Dodatkowo będąc w drugiej klasie podstawówki, otrzymałem od wujka grę komputerową i zacząłem w nią grać bardzo często. Do tego stopnia, że całkowicie wyłączyłem się ze świata realnego. Moim światem były gry komputerowe. Grając, używałem dużo agresji, wielokrotnie niszczyłem joysticki, które potem lutowałem. Nie umiałem przegrywać. Jak już to mi się zdarzyło, to złość i gniew wyładowywałem na konsoli. Gdy chodziłem do 6 klasy podstawówki, tata zakupił ”satelitę”. Wówczas zacząłem oglądać pierwsze niemieckie i angielskie kanały pornograficzne. W coraz większym stopniu w nie wchodziłem. Ponieważ tata był wice starostą w Mławie i rodzice często wyjeżdżali, to gdy tylko byłem sam w mieszkaniu, oglądałem te programy.

Kiedy zdałeś do liceum, zacząłeś fascynować się coraz mroczniejszymi grami komputerowymi i muzyką metalową.
Zacząłem nosić dłuższe włosy i rockowy styl. Chodziłem w glanach i ubierałem się na czarno. Fascynowałem się muzyką, cięższą muzyką. Na pewno nie wierzyłem w Boga. Moi rodzice kazali mi chodzić do kościoła, to chodziłem. Ale zabierałem ze sobą walkmana i ze słuchawkami na uszach słuchałem ostrej muzyki metalowej w kościele podczas mszy. W drugiej klasie liceum zacząłem się zmieniać. Uciekałem wówczas z lekcji religii. Byłem już innym Michałem. Schodziłem na ciemniejszą stronę i to było widać. Grałem w mroczne gry i pamiętam, że zawsze wiązało się to z grzechem nieczystości, który następował po samej grze.

Muzyka wciągała Cię w mrok?
Tak. Najpierw metalowa, potem okultystyczna i satanistyczna. Wprowadzała ona w moje wnętrze chaos. Przychodziłem na lekcje pod wpływem alkoholu, siadałem zawsze z tyłu. Cały czas ze słuchawkami na uszach. Co do mojego młodzieńczego buntu, to byłem zbuntowany do tego stopnia, że kłóciłem się z nawet nauczycielami. Spałem na lekcjach, piłem bardzo dużo alkoholu. Zacząłem wchodzić w coraz większe zło. Jeszcze więcej pić, wagarować i uciekać. Miałem bardzo duży problem z nieczystością. Z drugiej jednak strony doświadczałem w sercu bólu, który mi mówił, że coś jest ze mną nie tak. Że to nie jest dobre zachowanie. Niestety to nie jedyne moje ówczesne problemy.

Co masz na myśli?
Nie widziałem wówczas nic złego w tym, że wróżono mi z kart tarota, z ręki czy z linii papilarnych. Doszedł do tego wspomniany już okultyzm.

Wspomniałeś o alkoholu. Życie z alkoholem w tle podobało się Tobie?
Uznałem, że warto się bawić i żyć w ten sposób. W liceum trafiłem na środowisko bardzo mocno zbuntowane. Bardzo dużo młodzieży pochodziło z domów dziecka. W szkole panowała agresja. Moi koledzy, którzy byli z domów dziecka, wylądowali potem w poprawczakach. Do tego zakochałem się w dziewczynie, która mnie nie chciała. Przez rok bezskutecznie o nią walczyłem. Gdy zrozumiałem, że nie mam u niej szans, parę razy próbowałem popełnić samobójstwo. Przez to, że poczułem się przez nią odtrącony, znienawidziłem Boga. Zacząłem mówić przeciwko Niemu. Choć Bóg pokazał mi, że jeżeli ją kocham, to powinienem dać jej oddychać. Po prostu powinienem odejść.

Jakbyś miał powiedzieć, co przyniosło Ci obcowanie z nieczystością i pornografią?
Uczyniły we mnie to, że poczułem, że jestem samowystarczalny. Niestety, człowiek zamyka się wówczas na relację z drugą osobą. W tamtym czasie relacje, które miałem, były nieczyste. Wynikały z tego, że z jednej strony wydawało mi się, że kocham te dziewczyny, a z drugiej strony że krzywdziłem je. Zostałem typem samotnika. Zacząłem od gazet pornograficznych, a skończyłem na nieczystości z dziewczynami.

Byłeś inteligentnym nastolatkiem, który się pogubił…
Byłem w mega wielkiej ciemności. Po pewnym czasie nawet znajomi zaczęli mnie unikać. Zostawałem sam i było to widać na przerwach. Nie miałem się do kogo odezwać. Często siedziałem sam pod klasą i zamykałem się w sobie. To wykorzystał tylko zły duch i w swoim stanie rozpaczy któregoś razu zwróciłem się do niego i podpisałem z nim pakt.

Pamiętasz kolejne stopnie eskalacji, które doprowadziły Cię do podpisania cyrografu? Skąd ten pomysł?
Pojawił się wtedy, gdy zacząłem słuchać muzyki metalowej. Bolało mnie wspomniane już odrzucenie przez dziewczynę. Także to, że po ludzku zostałem odrzucony. Kiedyś, gdy słuchałem kasety z muzyką w mojej głowie, pojawiła się myśl: ,,Podpisz pakt”. Podpisałem go w myślach, bo chciałem sobie coś zrobić.

Jakbyś miał wskazać, co Tobie odebrało wolność, to co byś wskazał?
Myślę, że było to właśnie zawarcie paktu z szatanem. Obłuda, która okazała się przekleństwem.

Wszedłeś bardzo mocno w szatanizm.
Tak, gdy tylko podpisałem pakt, stałem się bardziej agresywny i wulgarny. Nie tylko w stosunku do kościoła oraz kapłanów. Także do siebie.

Wielu ludzi nie wierzy w szatana? Myślą zapewne, że opowiadasz historię z literatury.
Domyślam się, że nie wierzą, ale stany depresyjne, lęki czy smutek pochodzą właśnie od złego. Zresztą potwierdzeniem moich słów jest również opinia psychiatry, która się mną opiekowała. Ale o tym jeszcze opowiem.

Mimo coraz większych problemów udało się Tobie zdać maturę i dostać się na ichtiologię do Olsztyna.
W liceum brałem narkotyki. Na studiach również było bardzo dużo alkoholu, były dopalacze. Zacząłem głęboko wchodzić w tarota, muzykę satanistyczną. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Po tym wszystkim ciężko było mi się pozbierać. Wchodziłem także w szamanizm. To też mocno działało na moją psychikę. Uważałem wtedy, że nikt nie byłby w stanie mnie kochać, ani ja nie byłem w stanie kochać samego siebie. Pamiętam, jak poszedłem do Olsztyna na studia i zostałem
sam. Znajomi porozjeżdżali się. Prosiłem Boga, żeby mnie ratował. Brat koleżanki mojej siostry jest księdzem w Płocku. Miał kasetę Grzegorza Turnau. Pożyczył mi ją. Były na niej piosenki uwielbienia Boga. Był 2005 rok. Pierwszy raz świadomie wybrałem wówczas Boga jako swego Pana i Zbawiciela.

Wcześniej będąc jeszcze dzieckiem, nie lubiłeś chodzić do kościoła.
Jak byłem mały, rodzice kazali mi chodzić. Tymczasem msze mnie nudziły. Nie rozumiałem ich wówczas. Tego, czym są i co podczas nich się dokonuje. Będąc w totalnej ciemności, poszedłem
do kościoła.

Co się wówczas stało?
W kościele padłem na kolana, przebaczyłem innym i zrozumiałem, że jestem totalnym grzesznikiem. Poszedłem do konfesjonału, wyznałem swoje grzechy i Jezus mnie po prostu uwolnił od nieczystości i innych rzeczy. Kiedy przyjąłem Komunię Świętą, doświadczyłem działania ognia miłości Jezusa. Poczułem, że mnie kocha pomimo tego, co robiłem. Jednak moje nawrócenie odbywało się w czasie. Była o mnie walka, która trwała przez kilka lat. Nie wiedziałem, że były przy mnie złe duchy. Gdy wracałem do domu, włączałem grę komputerową, a tam był pentagram i od razu wracałem do nieczystości. Nie zdawałem sobie sprawy, że ta gra tak mocno we mnie uderza. Zacząłem wchodzić w inne duchowości, w jogę, w medytację trandescendentalną, w szamanizm, paliłem marihuanę. Wszystkie relacje z kobietami były urywane, a jak je miałem to były nieczyste.

Mimo to doświadczyłeś w kościele także działania Matki Bożej.
Pamiętam, jak poszedłem do kościoła, to klęczałem i doświadczyłem obecności Maryi. Miałem odczucie, że Maryja przychodzi do mnie i przynosi mi w tym moim głębokim cierpieniu płatki róż. Ofiarowałem Jej wówczas całe swoje życie. Powiedziałem: Maryjo, Ty jesteś moją Królową, Panią i Moją Matką. Powierzyłem Jej całego siebie. Wówczas będąc u Spowiedzi Świętej, doświadczyłem tego, że Jezus oddał swoje życie za mnie. Pokazana mi była Jego męka. Było to w kościele św. Franciszka z Asyżu w Kortowie. Jego męka jest nie tylko dla mnie. Dla Ciebie również. On nas zbawił. Uwielbiałem Go i dziękowałem. Podczas modlitw uwielbienia czułem łzy. Były to łzy oczyszczające. Czułem obecność i opiekę Maryi nade mną. Wzięła mnie pod swój płaszcz matczynej miłości. Niestety, tak jak wspomniałem, etap mojego nawrócenia trwał latami. Dlatego potem wróciłem do Olsztyna i poznałem dziewczynę, którą zacząłem krzywdzić.

Chodzi o nieczystość?
Tak, związałem się z dziewczyną, którą poraniłem. Doszło do tego, że miałem nieczyste, pornograficzne sny i ogólną nieczystość. Myślę, że jeżeli człowiek patrzy na rozebrane kobiety, a mężczyzna jest wzrokowcem oraz ma w sobie jakiś popęd seksualny, to chce go jakoś rozładować i oglądanie porno silnie na niego oddziałuje. Działa to, jak narkotyk i to bardzo mocno. Człowiek wyobraża sobie pewne rzeczy, chce i zatapia się w takiej przyjemności, która ściąga go w ciężki
grzech.

Miałeś również problemy zdrowotne, na które chciałeś znaleźć lekarstwo.
Nie wiedziałem, że to zło. Miałem książki z jogą, zacząłem to robić, gdyż miałem duże problemy z kręgosłupem i uznałem, że mogę zostać uzdrowiony. Nie wiedziałem, że są to rzeczy, które będą we mnie bardzo mocno uderzać. Wszedłem w to, zacząłem medytować, uczyłem się technik koncentracyjnych. Gdy pewnego razu poszedłem do siostry, w pokoju był obraz Jezu, ufam Tobie. Usłyszałem wówczas wewnętrzny głos: ,,Kim jest dla Ciebie Jezus?” Pojawił się również drugi głos: ,,Jeśli się Go zaprzesz, będziemy cię uzdrawiać”. Zaparłem się wtedy Jezusa i zacząłem płynąć w totalną ciemność. To była taka ciemność, że traciłem kontrolę nad własnym ciałem, ze wszystkim, co się ze mną działo. Otworzyłem się na to i ciało zaczęło mi się wyginać w różnych miejscach, niby uzdrawiając. To było pseudouzdrowienie jak jakiś trans. Dodatkowo zły duch podstawił kolegów, którzy bardzo dużo zażywali narkotyków. Chociaż już ich nie brałem, to zacząłem powracać do nich.

Ale pomimo tego czułeś, że Jezus walczy o Ciebie?
Tak. Walczył, żeby mnie z wyrwać z moich uzależnień. Zło jednak mnie trzymało. Dlatego na widok Najświętszego Sakramentu podczas Adoracji moje gałki oczne wywróciły się do góry nogami, a moje ciało drgało. Tak, jakbym był przepełniony czymś złym. To było opętanie i potwierdził to nie tylko egzorcysta, ale i lekarz psychiatra.

To wszystko, co praktykowałeś wcześniej, było niejako zaproszeniem złego ducha.
Teraz już to wiem. Wywołałem u siebie duchowe spustoszenie. Najpierw medytowałem, interesowałem się buddyzmem, mahawirą i czytałem książki okultystyczne. Nie mogło to pozostać bez echa. Podobnie, jak czytanie Paula Coelho, który tworzy synchronizm religijny. Człowiek to czyta i nawet nie wie, że otwiera się na działanie zła. Dodatkowo bardzo się bałem, miałem ogromne lęki. Przeżyłem też coś na rodzaj wiru. Widziałem w nim anioła jasności bijącego się z demonem o mnie. W zasadzie o moją duszę. Widziałem to doskonale. Usłyszałem również słowo: Przebacz wszystkim, przebacz sobie. Zrobiłem to i zacząłem płakać.

Zaczęła się walka o Ciebie?
Tak. Zacząłem to robić i zacząłem płakać. Wyszedłem stamtąd. Zbliżał się okres Wielkiego Postu. Chodziłem na wszystkie drogi krzyżowe w kościele w Olsztynie. Nie mogłem chodzić do spowiedzi. Pamiętam jak po drodze krzyżowej w domu leżałem na łóżku i wszedłem w trans i bardzo mocno oddychałem. Pootwierałem się niestety duchowo na czakramy i rodzice mnie zobaczyli w tym stanie.

Udałeś się do egzorcysty. Jak przebiegła wizyta?
Miałem poczucie, jakbym nie był w sobie, lecz poza sobą. Widziałem ciała astralne, miałem poczucie ogromnej pychy. Przechodziłem przez te egzorcyzmy. Na pierwszym z nich był szatan, na drugim profesor psychiatrii. Ksiądz egzorcysta rozkazywał w imieniu Jezusa Chrystusa, aby wyszły ze mnie wszystkie złe duchy, które we mnie były.

Wówczas podjąłeś decyzję o przemianie swojego życia?
Tak. Rozstałem się z dziewczyną nie chcąc żyć w nieczystości. Chciałem się wyrwać ze wszystkiego co złe. Nie mogłem patrzeć na wystawionego Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pani profesor psychiatrii, która mnie widziała, zobaczyła, że był ze mną problem duchowy, a nie psychiczny. Stwierdziła, że to, co się ze mną dzieje to nie jest choroba psychiczna, ale to coś, co
przekracza normalne pojęcie. To był dowód na istnienie duchów.

Co dalej zdarzyło się w Twoim życiu?
W trakcie przyjmowania Komunii Świętej doświadczyłem miłości Boga Ojca i usłyszałem taki wewnętrzny głos: ,,Michał, wszystko będzie dobrze”. Pewnego razu zadzwonił ksiądz egzorcysta i powiedział, że przyjeżdża ojciec James Manjackal do Niepokalanowa. Pojechałem tam. Ojciec Manjackal powiedział, że Ci ludzie, którzy mają wiarę, zostaną uzdrowieni. Jak to powiedział to zemdlałem, miałem zaśnięcie w Duchu Świętym. Potem podszedłem do ojca i mu podziękowałem. Zaczęliśmy rozmawiać, w pewnym momencie wziął mnie za rękę i poczułem prąd, który płynął z jego ręki. Powiedział mi, że powinienem przyjechać do niego na rekolekcje.

Bóg dawał o sobie znać…
Pamiętam, byłem podczas rekolekcji na Mszy o uzdrowienie. W pewnym momencie przyszła do mnie dziewczyna i powiedziała: To Pismo Święte jest dla Ciebie. Nie znała mnie. Potem Pan Jezus postawił mi wspólnotę, do której należę. Tak trafiłem na pierwsze spotkania REO (Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy).

Bóg przemienił Twoje serce?
Tak. Jeśli człowiek jest w łasce uświęcającej, to czuje pokój i radość. Nawet, gdy spotyka go utrapienie, to ma to wszystko sens. Dzisiaj kocham człowieka nie dlatego, że coś mi da, tylko dlatego że jest. Bóg mi pokazał, że jak spotykamy człowieka to on ma godność, bez względu na to, w jakim byłby położeniu czy sytuacji. Bez względu też czy jest alkoholikiem, narkomanem czy kimkolwiek. Bo wszyscy jesteśmy grzesznikami, a Bóg każdego nieskończenie kocha. Wszystko przebacza, jeśli będzie się Jego o to prosiło. Nigdy mnie nie odrzuci, nawet jak ja sam siebie odrzucę. Jeśli jestem przy nim, to On mnie zbawi. Dlatego to jest mój wybór czy będę zbawiony, czy też będę w stanie do Niego wołać o ratunek. Jeśli tego nie robię, to sam tracę z Nim relację. Modlitwa jest dla mnie oddechem, czerpię z niej siłę i wiem, że Bóg jest przy mnie, że mnie wspiera w moich doświadczeniach życiowych.

Co dzisiaj zabiera Ci wolność? Czujesz się w pełni wolnym człowiekiem?
Tak i myślę, że wolność to dla mnie także to, że codziennie ofiarowuję się Jezusowi. Przyjmuję Go jako swojego Pana i Zbawiciela. Ponieważ poświęcam się Jemu, to wiem, że mnie chroni. Zdaję sobie sprawę z tego, że człowiek mógłby pomyśleć, że to, co wydarzyło się w moim życiu, jest niemożliwie. Ale wierzę, że jeżeli człowiek zaczyna wierzyć w Boga i pragnie z Nim iść, to nie ma rzeczy niemożliwych i Pan Bóg działa. I jeśli idzie się za nim, to On dokonuje bardzo dużych rzeczy. Żeby Jezus mógł zacząć działać, trzeba się na Niego otworzyć. Bóg szanuje naszą wolę i wybór. Niestety na końcu i tak przyjdzie nam za to zapłacić.

Ty zapłaciłeś wysoką cenę. Choć nawet ta sytuacja pokazuje, jak Bóg kocha grzeszników, nie skreślając nikogo.
Tak, przecież wcześniej się Jego wyparłem. Jak szkoda, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że wiara tak naprawdę jest wolnością i tylko w Jezusie i z Jezusem możemy być wolni.

Wytrwale szukałeś uzdrowienia duchowego. Włączyłeś się w działania wolontariackie. Odnalazłeś też wspólnotę duchową we wspólnocie Przymierze Miłosierdzia. Wyszedłeś na prostą, jesteś szczęśliwy. Dajesz nadzieję innym na poznanie Boga, na poznanie lepszej cieplejszej strony Ciebie.
Byłem na terapii u ks. Jaworskiego. Układanie pewnych rzeczy w mojej głowie to był długi proces. Od 11 lat nie biorę leków psychotropowych. Czuję się dobrze.

Jesteś przykładem tego, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Z takiego wraka człowieka, który dużo przeszedł w życiu, stałeś się taką iskrą, która potrafi prowadzić innych ludzi.
Jako wolontariusz podjąłem się pracy z osobami niepełnosprawnymi fizycznie. Potem pracowałem jako opiekun osób starszych. Lubiłem się opiekować.

Jesteś hodowcą ryb. Masz rodzinę. Żonę poznałeś podczas ewangelizacyjnej podróży po Europie.
Tak, ruszyłem w taką podróż. Dwa miesiące wędrówki w ponad siedmiu krajach.

Pojechałeś bez przygotowania logistycznego i finansowego. Pomimo tego, każdego dnia udawało się Tobie zrealizować to wszystko, co sobie zaplanowaliście.
Żonę poznałem w Medjugorie. Byłem z Nią w Panamie, Gwatemali, Meksyku. Trafialiśmy na naszej drodze na ludzi, którzy kupowali nam jedzenie i bilety powrotne z Ameryki do Europy. Prowadzę wraz z żoną kanał ewangelizacyjny na YouTube: ,,Na koniec świata”. Bóg bardzo mi pobłogosławił. Dał mi wspaniałą żonę i wspaniałego syna.

Czy czujesz się trzeźwym człowiekiem?
Tak, od 11 lat nie piję alkoholu. Mogę za to Bogu podziękować. Jestem w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Nie piję w intencji jednej osoby, która jest alkoholikiem. Krucjata Wyzwolenia Człowieka powołana została przez Sługę Bożego Franciszka Blachnickiego.

Na czym ona polega?
To, że przynajmniej przez rok nie będzie się piło alkoholu. Ja nie piję od 11 lat. Jak
miałem wesele, u mnie nie było alkoholu. Było bardzo dużo radości, zamiast oczepin była ewangelizacja. Jedna z osób nawróciła się i wraz z żoną pojechaliśmy na jej bierzmowanie.

Jak obecnie postrzegasz rolę ojca?
Uczę się nim być. Chociaż opiekowałem się osobami starszymi, to na samym początku problematyczne było dla mnie przebieranie dziecka. Codziennie modlę się o to, aby w moim sercu była miłość do niego oraz żebym był dla niego łagodny.

Co chciałbyś przekazać naszym Czytelnikom?
Żeby nie załamywali się jak mają w życiu ciężko, ale zaufali Jezusowi i oddali mu wszelkie problemy. Ja to zrobiłem i nie zawiodłem się. Nie zawsze efekt musi pojawić się od razu. Mnie Bóg zmieniał powoli. Ale zaufałem Jezusowi a On ukształtował mnie na swój obraz. Dał mi nowe serce i inne postrzeganie świata — przez Boży pryzmat. Czego życzę wszystkim Czytelnikom.

Dziękujemy za rozmowę.
RED

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj