Wystarczy zaufać

Kim jest dla Ciebie Maryja? Niech zgadnę, większość katolików prawdopodobnie odpowie, że jest Matką. Hmmmm… Ja też tak odpowiedziałam i wtedy uświadomiłam sobie, że jeśli tak miałaby wyglądać relacja małego dziecka w stosunku do mamy, to byłaby to bardzo kiepska relacja.

Co robi małe dziecko, kiedy jest głodne, czy ma jakąkolwiek inną potrzebę? Nie zastanawia się długo, tylko zwraca się do mamy. Co robi dziecko, kiedy boi się, że się zgubi? Trzyma mamę mocno za rękę. Co robi dziecko, kiedy czegoś nie wie? Pyta mamy. Co robi, kiedy jest mu najzwyczajniej w świecie źle? Przytula się do mamy. Czy taka była moja postawa względem Maryi? Ile jest autentyzmu w moich codziennie powtarzanych słowach: „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko”? Ile jest w nich działania odruchowego, automatycznego, kiedy nie kombinuję po swojemu, tylko biegnę pędem, co sił w nogach do Maryi.

Nikt nie zrozumie Cię lepiej niż Ona. Nikt. Ona, która przecież tyle przeżyła. Czy patrząc po ludzku, nie miała prawa spodziewać się, że Bóg wszystko Jej zapewni, skoro zaprosił Ją do współtworzenia misji pt: „Odkupienie ludzkości”? Ewangelia nie wspomina, żeby był czerwony dywan, że wszystko szło jak po maśle, wspomina za to, że radość mieszała się ze smutkiem. Sinusoida stanów, wyżyny i niziny, również łzy, kiedy zwraca się do odnalezionego Jezusa: „Oto Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2, 48).

Zatem Czytelniczko, Czytelniku, pomyśl, kto lepiej zrozumie Twoje problemy i kogo powinieneś prosić o przymnożenie wiary i zaufania, jeśli nie Maryję – kobietę, która zaufała maksymalnie, choć po ludzku waliło się wszystko. Ona, która otrzymała obietnicę od Anioła, przecież stała pod krzyżem i patrzyła na skatowane, udręczone, poniżone ciało Swojego Syna. Mimo to obietnica dana Jej trzydzieści trzy lata wcześniej nie wyblakła w Jej sercu. Jak można mieć aż takie zaufanie w Boże obietnice?

Jestem wolontariuszką w hospicjum. Bez obecności Maryi w tym miejscu nie dałabym rady. Wiesz dlaczego? Bo Ona jest dla mnie niesamowitą korepetytorką zaufania. Obserwuję tam ogromną różnicę przeżywania swojej choroby, cierpienia i ostatnich tygodni, dni czy godzin swojego życia przez pacjentów, którzy ufają Bogu a tych, którzy odrzucają Jego miłość. Jakim cudem ci pierwsi mają w sobie niesamowity pokój serca? Chociaż niosą tak ciężki krzyż choroby, to kiedy jest przyjęty i ofiarowany w konkretnych intencjach, wcale nie waży tak wiele. Tak, ofiarowanie cierpienia, bo to ważne, żeby się nie zmarnowało, żeby ofiarować je w konkretnych intencjach. To ma niewyobrażalną wartość, której wagę tak naprawdę poznany dopiero po drugiej stronie, kiedy zobaczymy tych, którzy otrzymali wiele łask dzięki naszemu odruchowi serca.

Maryja jest z nami w naszym cierpieniu, naszej radości, nie jest obojętna na naszą codzienność, w której pragnie uczestniczyć. Zastanawiałam się, dlaczego pierwszy uczyniony przez Jezusa cud, którego Ona była inicjatorką, był właśnie taki? Przemiana wody w wino? Przecież można było wskrzesić tylu umarłych, uzdrowić trędowatych, chleb można było rozmnożyć. A tu taki drobiazg… Może przez ten właśnie drobiazg Ona pragnie powiedzieć Tobie, że chce być z Tobą w Twojej codzienności, że interesuje Ją wszystko, co dzieje się w Twoim życiu. Nie, modlitwa, to nie ma być koncert życzeń. Tak często zapominamy, że nasza ziemska pielgrzymka nie jest celem sama w sobie. Nie jesteśmy w stanie pojąć wartości nieskończonego życia, do którego zaprasza nas Bóg, pragnąc mieć nas wszystkich przy sobie, jednocześnie pozostawiając nam absolutnie wolną wolę. Przekazy mistyków mówią wprost, że dusze czyśćcowe oddałyby wiele, by móc wrócić na ziemię i przyjąć trud, który my odrzucamy, by krócej pokutować w czyśćcu, bowiem wymiar ich cierpienia po śmierci jest nieporównywalnie większy.

Może modlisz się gorliwie w konkretnych intencjach, a wydaje Ci się, że Bóg Cię nie słyszy albo lekceważy, mając milion ważniejszych spraw, by zajmować Twoją osobą. Nic bardziej mylnego. Pomyśl o tych, w intencji których nikt się nie modli. Nikt… A może Twoja modlitwa jest przeznaczona właśnie dla tych, biednych, którym nikt nie pomoże swoim duchowym wsparciem. Gdyby Twoja prośba została spełniona od razu, czy nadal byś się modlił? A tak, wyobraź sobie tych wszystkich ludzi, którzy bez Twojej świadomości, ale dzięki Twojej modlitwie uzyskali pomoc, zbawienie. Każda modlitwa ma sens. Nie przepada jak niezrealizowany bon, może nie zobaczysz jej owoców teraz, może nie zobaczysz ich za życia, ale nie wątp, że one będą. Na gasnące zaufanie i słabnącą nadzieję najlepsza jest relacja z Maryją.

Dlaczego tak bardzo zachęcam Cię, by postawić wszystko na Maryję? Bo Bóg postawił wszystko na Maryję. Przecież Jezus mógł zstąpić na ziemię w wieku 33 lat pod eskortą aniołów, a jednak chciał mieć Matkę? Przez 9 miesięcy słyszeć bicie Jej serca, czuć ciepło Jej ciała? Być trzymany w Jej dłoniach jako niemowlę? Karmiony piersią? Przewijany? 33 letnie życie Jezusa… 3 lata misji, głoszenia, uzdrawiania, wskrzeszania, a 30 lat z Nią? Jezus – Człowiek i Bóg. Trzydzieści lat spędził z Maryją. To Ona Go wychowała i ukształtowała. To Ona została nam dana w testamencie pod krzyżem: „Oto Matka twoja” (J 19, 27). Czy weźmiesz Ją do siebie? Sam Jezus pragnie, by była bardziej znana i kochana, a do Chrystusa nie ma krótszej drogi niż przez Jej Matczyne, Niepokalane Serce.

Zatrzymaj się na chwilę w pędzie kolejnego dnia, który znów jest zbyt krótki, by ze wszystkim zdążyć. Tyle pracy, obowiązków, zmartwień… Powiedz z dziecięcym zaufaniem: ,,Maryjo, Mamo, Ty znasz moje życie, moje serce, to wszystko, z czym sobie nie radzę. Wiesz, ile razy brakuje mi wiary, nadziei, miłości… Wyproś je dla mnie jak wino dla małżonków w Kanie. Chcę Ci zaufać, powierzyć i oddać Ci swoje życie”.

„Maryjo, która cała jesteś czułością Boga dla mnie,
Matko Jezusa, Matko Kościoła i moja Matko, Królowo Polski i świata,
Ja………………………………….,
uznając swoją słabość i grzeszność
odnawiam i potwierdzam przymierze Chrztu świętego.
Wyrzekam się na zawsze grzechu, szatana i wszystkich jego dzieł.

W Twojej obecności Maryjo – wyznaję dziś wiarę
w Jezusa Chrystusa – mojego jedynego Pana i Zbawiciela
Uznając testament z Krzyża: “Oto Matka twoja”,
przyjmuję dziś Ciebie Maryjo za moją Matkę i Królową.

Maryjo! W zjednoczeniu z Sercem Jezusa i mocą Jego Miłości –
poświęcam się całkowicie Twojemu Niepokalanemu Sercu:
oddaję Ci całkowicie ciało i duszę swoją, moje serce i moją wolę,
moją pamięć i mój rozum, wszystkie myśli i pragnienia,
całe moje życie i moją działalność,
całą moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość,
mój czas i moje decyzje oraz wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy,
dla wypełnienia woli Ojca, dla spełnienia pragnień Jezusa, dla radości i chwały Ducha Świętego oraz z miłości ku Tobie i dla ratowania dusz braci i sióstr naszych. Amen.

Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie.
Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna i zawsze zwyciężasz.
Spraw więc Wspomożycielko wiernych, by moje serce, moja rodzina, parafia, Ojczyzna i cały świat – stały się rzeczywistym Królestwem Twojego Syna i Twoim.

Maryjo, moja Matko i Królowo – chcę, abyś mogła żyć, działać i kochać we mnie i przeze mnie. Amen”.

MP

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

spot_imgspot_img

Ważne tematy!

Zobacz również